czwartek, 29 stycznia 2009

No i się zmobilizowałam

Pierwszy z niedokończonych, leniwy Ernest. Jeszcze nad żadnym misiem się tak nie spociłam jak przy tym. Mam dość fantazyjnych włóczek na jakiś czas zdecydowanie. Miś robiony na ślepo, bo ta 'trawka' skutecznie zasłaniała pole widzenia. Po każdej części ciała miałam ochotę rzucić nim do kosza. Ile się naprułam (a takie dziadostwo się bardzo źle pruje), bo się nie zgadzały oczka albo było zbyt krzywo, to moje :] Ale podoba mi się bestyjka. Na pierwszy, a nawet i drugi, rzut oka zupełnie nie wygląda na szydełkowego misia. Oczka przeszczepione z małego miśka zamordowanego kiedyś przez Bruna ;) Ale fajnie by było jakby takie oczka były do kupienia w Polsce.










***
Nowy przyjaciel Madzi :*

2 komentarze:

gulka pisze...

skoro Ty do mnie zajrzałaś i się ujawniłaś to ja moge do Ciebie i padam! ten mis jest boski.. a ja wiem co znaczy robic z fantazyjnych włóczek, na ślepo i pruc toto.. kochana padam do stóp :))) kocham tego misia od pierwszego wejrzenia :)

br0mba pisze...

A znam ja ten bol robienia z fantazyjnych wloczek :) jeszcze mi sie nie udalo zrobic z zadnej innej procz moheru :) Podziwiam . A mis jest przecudny!