Pierwszy z niedokończonych, leniwy Ernest. Jeszcze nad żadnym misiem się tak nie spociłam jak przy tym. Mam dość fantazyjnych włóczek na jakiś czas zdecydowanie. Miś robiony na ślepo, bo ta 'trawka' skutecznie zasłaniała pole widzenia. Po każdej części ciała miałam ochotę rzucić nim do kosza. Ile się naprułam (a takie dziadostwo się bardzo źle pruje), bo się nie zgadzały oczka albo było zbyt krzywo, to moje :] Ale podoba mi się bestyjka. Na pierwszy, a nawet i drugi, rzut oka zupełnie nie wygląda na szydełkowego misia. Oczka przeszczepione z małego miśka zamordowanego kiedyś przez Bruna ;) Ale fajnie by było jakby takie oczka były do kupienia w Polsce.
***
Nowy przyjaciel Madzi :*
czwartek, 29 stycznia 2009
wtorek, 27 stycznia 2009
Cicho wszędzie, głucho wszędzie...
Bo jakaś mnie niemoc twórcza dopadła. Znaczy nie do końca taka niemoc, bo ciągle coś robię, owszem, ale jakoś niczego nie potrafię skończyć. I tym sposobem na biurku mam stado kalekich stworów bez odnóży. Do tego trzeba doliczyć chyba trzy albo i cztery, zrobione maksymalnie do połowy, chusty leżakujące w szufladzie i parę niedokończonych, tekturowych schowków na biurku :] Tak więc oficjalnie ustanawiam dla siebie zakaz tworzenia nowych rzeczy, a zabieram się za chronologiczne dokańczanie tych niedokończonych, o.
poniedziałek, 12 stycznia 2009
Oł maj gad
Zakochałam się ;) Niestety platonicznie bo w LittleBigPlanet, z powodu braku ps3, raczej nie będę mogła zagrać. Gra jest przeurocza. A już zupełnie świetny jest ten mały Sackboy z tym zameczkiem na brzuszku ^^ A zresztą może filmik.
<3
Chyba muszę przegrzebać moje włóczki, może coś brązowego znajdę :]
<3
Chyba muszę przegrzebać moje włóczki, może coś brązowego znajdę :]
sobota, 10 stycznia 2009
Karteczka
Pierwsza w tym roku i pierwsza od bardzo dawna. Dla mammy na urodziny robiona oczywiście na ostatni moment, ale chyba się podobała :)
Jakoś nie potrafię się tu zadomowić...
Jakoś nie potrafię się tu zadomowić...
Etykiety:
kartki
poniedziałek, 5 stycznia 2009
Tycjanek
Ma 17 cm wzrostu, więc to taka dosyć spora, kolorowa bomba. Znalazłam u mammy resztkę ciekawej włóczki. Chyba bawełna, parę cienkich, białych niteczek a w tym dodatkowo wielobarwna z takimi sporymi supełkami. Zmasakrowałam sobie palce, ale starałam się żeby wszystkie były na wierzchu. Wszystkich może nie wyłowiłam, ale większość na pewno :)
Etykiety:
fantazyjna włóczka,
maskotka,
miś,
szydełko